W tym roku wiosna, a raczej lato, zaczęło się późno. Do końca maja były chłodne dni. Dopiero z początkiem czerwca przyszło lato, słońce i naprawdę ciepłe dni, których wszyscy byli spragnieni. Wiosna została poniekąd pominięta. Mimo udanego urlopu i spędzenia na świeżym powietrzu każdej wolnej chwili, a było ich sporo, cztery dni spędzone w kajaku w ciągłym słońcu, oraz sporo zwiedzania pieszo w drugiej części urlopu, pozostaje nadal niedosyt promieni słonecznych, ciepła i odpoczynku. Mam nieodparte wrażenie że ten letni okres miną bardzo szybko, za szybko.
Jesień w pełni, co raz więcej liści do grabienia, a coraz mniej na drzewie. Choć muszę przyznać że jesień w tym roku dopisała. Taka rekompensata za lato? Mimo poranno wieczornych przymrozków i temperatur oscylacjach w okolicy zera, to w ciągu dnia jest przyjemnie ciepło i co ważniejsze sucho, jak na jesienny okres.
W tym roku zapewne też nie skorzystamy wraz z rodziną z uroków zimowej aury. Zeszły rok ze względu pandemii, która anulowała wszystkie plany wyjazdowe, pogłębia chęć wyrwania się. Co będzie w tym roku… czas pokaże. Siedzenie na miejscu męczy.

zdj.08.2021